czwartek, 26 września 2013

Dni mijały,w końcu są wakacje na które tak długo czekałam. Maciek dzwoni i pisze ale ja odrzucam połączenia albo nie odpisuje na wiadomości. Stwierdziłam że nic mnie tu nie trzyma i postanowiłam że pojadę do mojej cioci która mieszka w Austrii na dwa miesiące chyba że coś się zmieni ale mniejsza z tym. Spakowana pojechałam z moimi rodzicami na lotnisko do Balic jakieś 180 km. od mojego domu. Pożegnałam się z rodzicami i wsiadłam do samolotu. Lot minął szybko i spokojnie. Na lotnisku czekałam na mnie ciocia, wujek i ich dwójka dzieci. Przywitałam się a potem pojechaliśmy do ich domu. Wzięłam kąpiel i zaczęliśmy rozmowę:
-I jak tam u was, jak u ciebie w szkole?
-A wiecie jakoś leci, ale myślałam o szkole tutaj...-Zamilkłam
-To bardzo dobry pomysł, a rozmawiałaś już o tym z rodzicami?
-...Jeszcze nie...ale porozmawiam mam nadzieje że wytrzymacie ze mną te dwa  miesiące?- Zaśmiałam się
-Oczywiście że tak, dobrze że język umiesz to sobie poradzisz, a jak tam no wiesz- Zaczął wujek- Masz może chłopaka- Zamilczałam na chwile po czym odparłam:
-Nie nie mam i jak na razie nie śpieszno mi- Zrobiłam udawany uśmieszek po czym dodałam- A może przejdę się do sklepu bo widziałam że niedaleko tu jest.
-A nie zgubisz się?
-Oj ciociu po pierwsze mam numer do was to zadzwonię w razie czego a po drugie umiem język zapamiętam ulice a w razie potrzeby zapytam o nią.
-Oj no dobrze to idź już- Ubrałam się tak:
Po czym wyszłam z domu po drodze słuchałam muzyki i jak ja mam to szczęście jak zawsze musiałam w coś uderzyć a raczej w kogoś:
-Przepraszam- Zaczęłam mówić po niemiecku
-Nic się nie stało, ja też powinienem patrzeć jak chodzę- Popatrzyłam na chłopaka który był blondynem i już po chwili wiedziałam skąd go znam no tak to przecież Gregor Schlierenzauer ten skoczek Austryjacki.
-Nie to moja wina...
-Oj już nie bawmy się w czyja wina...Ja jestem Gregor
-Agnieszka miło mi...
-Jesteś z Polski?
-Tak a skąd wiedziałeś?
-No wiesz...po pierwsze bo masz typowo Polskie imię a po drugie tylko w Polsce są takie ładne dziewczyny.-Zarumieniłam się jak głupia
-Nie mów tak bo to nie prawda...
-A czy ty czasem nie jesteś dziewczyną Maćka Kota?- Myślałam że dam mu w twarz no ale tak co się dziwić on nie wiedział że się rozstaliśmy...
-Nie...już nie-Po tych słowach mina mi zesmutniała.
-A to przepraszam...nie wiedziałem
-Ale nie masz za co przepraszać to nie twoja wina skąd mogłeś wiedzieć...
-Dosyć tego gadania...pójdziesz ze mną na kawę?- Zapytał
-Nie bo moja ciocia będzie się martwić i pomyśli że się zgubiłam, jestem tu pierwszy dzień więc nie znam miasta ale może innym razem?- Mówiąc to wiedziałam że nie będzie następnego razu.  Miałam już iść ale chwycił mnie za rękę.
-No ale musisz mi dać swój numer żebym mógł się z tobą spotkać- Popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczkami.
-Tak ...jasne...- Wymieniliśmy się numerami i każde poszło w swoją stronę gdy wróciłam do domu ciocia pytała czy się zgubiłam a ja powiedziałam ze nie tylko ze była duża kolejka w sklepie. Po rozmowie poszłam się wykąpać i poszłam pod cieplutką kołderkę stwierdziłam że to niemożliwe żeby on do mnie napisał. Po chwili zadzwonił mój telefon na wyświetlaczu napisane było:"Gregor"otworzyłam sms i przeczytałam w myślach.
          Hej mam nadzieje że nie śpisz zobaczymy się jutro koło 16 tam gdzie dziś?;*
Odpisałam mu po chwili namysłu:
          Tak chętnie będę czekać...Dobranoc;*
Po chwili przyszedł sms:
          Kolorowych snów i do jutra;*
Już nic nie odpisałam tylko śmiałam się jak głupi do sera. Po chwili kręcenia się na łóżku zasnęłam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz