czwartek, 12 czerwca 2014

Kiedy wracaliśmy po  treningu z chłopakami stwierdziliśmy, że pójdziemy do klubu, więc tak zrobiliśmy.
-To co po jednym panowie?-zapytał Piter.
-No tylko weź Tyskie albo Żubra.
-Sie robi-Piotrek poszedł po napoje alkoholowe, a my zaczęliśmy rozmowę.
-Co byś powiedział na kawalerski nad lazurowym wybrzeżem?
-Łoł serio?-zapytałem zdziwiony.
-No pewnie na tydzień pojedziemy, wiesz alkohol, imprezy, panienki-powiedział Miętus
-O tak, tylko z tymi panienkami to ostrożnie trzeba będzie, bo wiesz przed samym ślubem nie chce jej zdradzić.
-A po ślubie?-zapytał Kamil ni z gruszki, ni z pietruszki.
-Też nie, raz to zrobiłem i żałuje do dziś.
-O rozmawiacie o zdradzie Maćka, w tedy do była akcja-powiedział  Wiewiór.
-Wiemy-odezwaliśmy się chórkiem. Oczywiście nie byłem na niego zły, za to że wspomniał o tym. Po wypiciu piwa poszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć  w najlepsze, a potem poszliśmy na drinka. Jeden, drugi, trzeci,  potem urwał mi się film. Rano obudziłem się na jakiejś kanapie. Chciałem wstać, lecz pod nogą poczułem coś miękkiego.
-Ała!-wydarł się Wiewiór
-Sory, co ja tu robię?-zapytałem po chwili
-Przytargaliśmy cię tutaj, nic nie pamiętasz?
-Nie, mam pustkę w głowie
-To żeś zabalował-zaśmiał się Kamil.
-Ciekawe kto wpadł na taki pomysł.
-No...samo tak wyszło.
-Ty Klimek się nie odzywaj bo w przeciwieństwie do ciebie nie mam nie ślubnego dziecka.
-Ty tak nie mądruj bo jeszcze miesiąc ci został więc chojco może się zdarzyć.
-Ja odpowiedzialny człowiek.-powiedziałem wypinając klatkę piersiową do przodu. Ubrałem się w ciuchy dnia wczorajszego, skorzystałem z toalety i wybrałem się w drogę powrotną do domu. Wchodząc do domu zastałem Agnieszkę siedząca na sofie.
-Nie śpisz?-zapytałem najdelikatniej jak potrafiłem.
-...-lecz odpowiedziała mi cisza.
-Aga?-znowu to pytanie, a ty nadal milczysz.
-Aga no przepraszam, poszliśmy z chłopakami do klubu potem poszliśmy do...-lecz ty nie pozwalasz mi kończyć , a wiadomość którą mówisz po chwili zwala mnie z nóg.
-Jestem w ciąży.-mówisz
-Ty mówisz poważnie?-pytam wpatrując się w twoją postać, która jest odwrócona w stronę okna balkonowego.
-Tak-odwracasz się, patrzysz mi w oczy. Widzę w nich łzy, strach. Ale przed czym?
-To znaczy że będę tatą?-pytam nadal nie dowierzając, a ty tylko kiwasz głową potwierdzająco.
-To najwspanialszy prezent jaki kiedy ktokolwiek dostałe.-podchodzę i cie przytulam po czym zatapiam się w twoich ustach o smaku świeżej malinki, takiej prosto z krzaczka. Są cudowne tak jak zawsze. Odrywasz się i patrzysz na mnie. O co chodzi? A ty jakby czytając mi w myślach odpowiadasz;
-A studia, chciałam studiować, co teraz?-pytasz
-Poradzimy sobie kochanie, damy radę.-pocieszam cię, a ty tylko się blado uśmiechasz. Nie martw się skarbie damy radę.
-Spokojnie będziesz studiować, tylko zaocznie-dodaje po chwili.
-Maciuś, ale ja po ciąży będę gruba i brzydka-mówisz po chwili milczenia, a mi ręce opadają czy te baby(czytaj kobiety) zawsze muszą wynaleźć jakiś problem?
-Nie mów tak, będę cie kochał pomimo wszystko. Ten dzidziuś jest owocem naszej miłości. Chcesz Go, prawda?
-Oczywiście, ja je Kocham-odpowiadasz, a ja się śmieje, a ty pytasz.
-Z czego się śmiejesz?-pytasz zaciekawiona.
-Bo rano powiedziałem Klimkowi, że  w przeciwieństwie do niego nie będę miał nieślubnego dziecka, a wyszło jak wyszło.
-To źle?
-Nie, to jest piękne-całuje cię lekko w skroń kończąc nasz  monolog.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Konkursy leciały jeden za drugim. Minęły już Święta Bożego Narodzenia, które spędziliśmy razem z rodziną Maćka i moją. Powiedzieliśmy całej rodzinie o nas że się zaręczyliśmy. Później w Soczi Kamil zdobył 2 złote medale no cóż taka waluta. Po czym na koniec sezonu dostał kryształową kulę za wygranie Pucharu Świata. Maniek pod koniec sezonu zaczął coraz lepiej skakać z czego był bardzo zadowolony, a ja dumna.

Początek czerwca.
Jestem już po maturze więc mam czas na ważniejsze sprawy. Mamy już ustaloną datę ślubu, wypada ona 18 lipca. Związek małżeński zawrzemy tutaj w Zakopanem w kościele św. Anny na Krupówkach. Stwierdziliśmy że światkami będzie mój brat Arek i Ewa Stoch. Kuba był trochę "wkurzony" że to nie on, ale to było na żarty. Byłam teraz z Ewą i Kasią w salonie sukni ślubnych:
-Co myślicie o tej?-zapytałam.
-Nie, odpada w drzwi się nie zmieścisz-rykła śmiechem Ewa.
-Aga, a ta?-zapytała Kasia.
-Ta jest ładna, ale nie ma tego czegoś-tak naprawdę już miałam upatrzoną suknie, ale o tym dowiedzą się na weselu.
-O Boże z tobą gorzej niż z dzieckiem.
-Dobra wiecie co dziś żadnej nie kupię, więc idziemy na kawę i jakieś ciacho.
-Aga chce ci przypomnieć ze ty już jedno ciacho masz, ale w domu.
-Ojejku nie o takie mi chodziło.
-Ej to idziemy czy nie?
-Taak-a więc jak ustaliłyśmy to tak zrobiłyśmy. Siedziałyśmy tam chyba z 3 godziny, po czym się rozeszłyśmy. Gdy weszłam do mieszkania Maciek przywitał mnie soczystym pocałunkiem.
-Hej skarbie-powiedział.
-Cześć, co robisz?
-Byłem na treningu, a potem poszliśmy z chłopakami po garnitur. A ty?
-Kupiłeś go?
-Nie.
-To tak ja przymierzyłam kilki, ale nie miały tego czegoś.
-No tak. Dzwonili do mnie goście z mojej strony i tylko 4 osób nie będzie.
-Do mnie jeszcze nie wszyscy dzwonili, ale raczej wszyscy będą. W końcu wychodzi za mąż ta co na zakonnice miała iść.
-Ty i zakonnica? Proszę cię. Za daleko od ciebie. Ile będzie tak ogóle gości?
-Około 220 z orkiestrą.
-Skąd ich tyle? Jak ode mnie jest 96 bez tych 4.
-No wiesz ode mnie trochę i nasi znajomi.
-No tak. Nie mogę się doczekać.
-Ty? Chłopak? Pierwsze słyszę.
-Widzisz, nie jestem jak inni.
-Bo jesteś wyjątkowy-zaczęłam Go całować po czym wzięłam się za przygotowanie kolacji. Po zjedzonym posiłku poszłam wziąć kąpiel i poszliśmy spać. Rano obudziliśmy się w wyśmienitych humorach. Maciek patrzył się na mnie tymi swoimi czekoladowymi paczadłami. Lubie te jego oczy, uśmiech i tą bujną fryzurę.
-Aga?
-Tak?
-A czy ty...żałujesz tego że wtedy dałaś mi drugą szanse?
-Jakbym mogła żałować? Dzięki tobie jestem najszczęśliwszą dziewczyna na świecie.
-Powiedz mi, jak możesz ze mną wytrzymać? Skoro ja bałaganie i to niemiłosiernie ciągle coś przypalam. nie umiem tańczyć, a na dodatek ten mój charakter
-Właśnie za to cię kocham i jestem z tobą za to co powiedziałeś. Co tam że nie umiesz tańczyć, nauczę cię na weselu, od gotowania jestem ja, a charakter jak charakter, nikt nie jest idealny.
-Za to cię kocham. Musimy wstawać, służba nie drużba.
-A jaką ty masz służbę? Hmm?
-Zarabiać na ciebie kotku, dlatego muszę się postarać, aby była dobra forma na nowy sezon.
-Wiesz, że  ja też będę pracować co ty myślisz że tylko ty będziesz zarabiał. Ja w domu nie wysiedzę.
-Wiem-wstaliśmy po czym ubraliśmy się i zjedliśmy śniadanie. Maciek poszedł na trening, a ja wzięłam się za sprzątanie.

*Oczami Maćka*

Na skoczni przywitałem się z chłopakami oraz trenerem.
-Cześć Maciek i jak tam przed weselem?
-Dobrze, chcę już mieć to za sobą
-Aż tak ci się spieszy?
-Ale to dlatego żeby już była moja i nikt mi jej nie zabrał.
-Rozumiem. Agnieszka to bardzo wspaniała dziewczyna. Dobrze trafiłeś, ale szanuj ją.
-Będę, obiecuje.
-Hehe, cześć Maniuś, i jak tam stresik jest?-zapytał Wiewiór
-Nie no w sumie to nie ma. Ale wiem że tego chce.
-Już wyobrażam sobie wasze dzieci-rozmarzył się Miętus
-Ej jeszcze ślubu nie było, a ty już o dzieciach.
-Pozorny zawsze ubezpieczony-skomentował Kamil.
-Jeszcze mamy czas na pieluchy i nie przespane noce.
-Nie przespane noce to wy teraz macie-powiedział Piotrek po czym wszyscy zaczęli się śmiać. Rozmawialiśmy tak jeszcze przez chwile, a po krótkiej chwili udaliśmy się na górę i oddaliśmy po pięknym i długim skoku.

sobota, 8 marca 2014

W drzwiach stanął Maciek. Patrzył na mnie, a ja już miałam łzy w oczach. Podszedł do mnie i się wtulił. Spodziewałam się najgorszego. Podniósł głowę, a w oczach miał łzy:
-Maciek...
-Aga...ja...
-...-patrzyłam na niego i wyczekiwałam odpowiedzi.
-Jestem zdrowy.
-Możesz powtórzyć?
-Jestem zdrowy, rozumiesz!-uniósł mnie do góry i pocałował.
-Boże, to jest najlepsza wiadomość, a czy...
-Tak, ślub jest aktualny.
-Ale wiesz dopiero jak skończę szkoła, na razie mam za sobą 2 lata, a został mi jeszcze rok,a potem studia.
-Czyli co dopiero po studiach?-zapytał idąc drogą do domu.
-Nie gdzieś tak po zakończeniu szkoły, a przed rozpoczęciem studiów.
-No ja myślę, ale dalej mieszkamy tu?
-Tak, zastanawiam się nad studiami zaocznymi.
-To jest dobry pomysł, ale trzeba to przemyśleć.
-Dokładnie. Może to uczcimy?
-Co masz na myśli?-zapytał z głupkowatym uśmieszkiem.
-Już byś chciał. Mówiłam o tym, aby chłopaki do nas przyszli.
-Szkoda. Miałem nadzieje-mówił wchodząc do mieszkania.
-Nadzieja matką głupich.
-Ej Boże, Boże...
-Zadzwoń lepiej po chłopaków.
-Jak sobie życzysz-Maniek zabrał się za dzwonienie do chłopaków , a ja za sprzątanie mieszkania. Przygotowałam sałatkę z Tortellinii, a Kot zorganizował alkohol. Około 18:00 byli już wszyscy.
-Przepraszam, mogę zabrać głoś?-wykrzyczał młodszy z Kotów.
-Taaak-odpowiedzieliśmy chórkiem.
-A więc wiecie co świętujemy.
-Tak, to że jesteś zdrowy-wykrzyczał Wiewiór.
-To też, ale jest jeszcze coś-i spojrzał na mnie-Powiem krótko: Będzie, będzie zabawa....
-Jaka zabawa?-zapytała Ewa
-No bo...
-No bo zostaw w bajce-udarł się Kubacki.
-Dasz mi skończyć? A więc tak ja i Agnieszka się zaręczyliśmy i planujemy się pobrać.
-Naprawdę?-zapytał starszy z braci Kot.
-Tak -powiedziałam z uśmiechem.
-No to gratulacje-wykrzyczeli i zaczęli nam gratulować.
-A kiedy ty szkołę kończysz?-zapytał Krzysiu Miętus
-Za rok i wtedy planujemy wziąć ślub.
-To dobrze, a rodzice wiedzą?-my z Mackiem popatrzyliśmy się na siebie i odpowiedzieliśmy:
-Jeszcze nie, na to też przyjdź czas.
-No to świętujemy wykrzyczał Kamil. Chłopaki poszli do maćkowego pokoju, a ja z Ewą do mojego.
-I jak się czuje przyszła pani Kot?
-Jeszcze nie jestem pani Kot. Ale mam nadzieje ze do tego dojdzie i nic się nie zmieni.
-Dojdzie, dojdzie mam nadzieję, ze mogę pomóc przy wyborze sukni?
-Pewnie, ze tak. Ale ja nie chcę nie wiadomo jakiej. Raczej nasze wesele będzie że tak powiem skromne. Dobre wiejskie jedzenie, pięknie przystrojona sala, ale bez przesady a i przy wyborze sukni pomoże nam jeszcze moja dawna przyjaciółka Kasia, z którą do dziś dnia utrzymuje kontakt.
-To dobrze. Może któryś z chłopaków się w niej zakocha, kto wie.
-Wesela łączą ludzi.
-Też tak myślę.
-Ona jest naprawdę ładna, więc może być różnie, tylko gorzej jak się o nią pobiją. C o w tedy?
-No...będzie problem.
-No co ty nie powiesz. Myślę, że aż tak źle nie będzie.
-Tez tak myślę.
-Wiesz jakie chcę mieć buty do sukni? Pomarańczowe lub czerwone.
-Ooo...widzę że ktoś tu szaleje.
-Jak widać-około 3:00 w nocy wszyscy się rozeszli, a my poszliśmy spać.


wtorek, 25 lutego 2014

Leżąc koło Maćka zastanawiałam się nad Gregorem. On nawet nie wie jak bardzo to boli że chce rozbić nasz zawiązek muszę o tym porozmawiać z Kamilem bo Maniek szybko się denerwuje i złości się.
-Maciuś idę na chwilę do Kamila.
-Ok. A kiedy będziesz?
-Nie wiem jeszcze, ale na pewno szybko. A co?
-Tak pytam-założyłam mój ulubiony sweter i udałam się do pokoju Stocha. Zapukałam, a w drzwiach stanął wcześniej wspomniany.
-Hej-przywitał mnie z uśmiechem.
-Cześć. Mogę?
-Jasne. Wejdź.-usiedliśmy na łóżku-A więc słucham.
-Ale co?
-Ty dobrze wiesz co. Chcesz pogadać, znam cie.
-Masz racje. Wkurza mnie fakt ze Gregor...chce rozwalić mój związek z Kotem.
-Rozumiem. A może on chcę cię odzyskać?
-Ale ja do niego nie wrócę. Kocham tylko Maćka. On jest najważniejszy.
-Wiem. A gdyby Maniek odszedł czy ty...wróciłabyś do niego?
-O czym ty mówisz? Czy ty chcesz powiedzieć że...
-Nie coś ty źle mnie zrozumiałaś. Mi chodzi o to czy gdyby odszedł tam na górę do nieba....
-Co ty chcesz mi powiedzieć przez to?-miałam łzy w oczach.
-Różnie w życiu bywa.
-Nie, nie wróciłabym do niego bo w moim sercu jest tylko Maciek. Dlaczego mówisz, że ma odejść? Czy jest coś o czym nie wiem?
-Wiesz o wszystkim i mówię to szczerze. Tylko w życiu nigdy nic nie wiadomo.
-Ja...idę do Niego.
-Ok.
-Dzięki za rozmowę-uśmiechnął się tylko, a ja wyszłam. O co mu chodziło? O jakim niebie on mówi? Weszłam do pokoju w którym na łóżku leżał Maciek.
-Cześć. Czy wiesz może o jakim niebie mógł mówić Kamil?
-Co?-zapytał zdziwiony.
-No bo powiedział tak, zacytuje "A gdyby on odszedł tam na górę do nieba..." nie wiem o co mu chodziło.
-On ci tak powiedział?
-Tak.
-Wiesz...różnie w życiu bywa.
-Też tak powiedział. O co chodzi chcę wiedzieć.
-A czy...gdybym był chory-mówił łamliwym głosem-to byłabyś ze mną na zawsze?
-O czym mówisz?
-Bo ja chyba jestem chory. Mam prawdopodobnie raka. Ale jeszcze tego nie potwierdzono. W czwartek czyli jutro mam badania i dowiem się czy jestem chory czy nie-stałam ze łzami w oczach. Podeszłam do niego i wtuliłam się, po czym wyszeptałam
-Nigdy cię nie zostawię, chodź by nie wiem co się działo. Pomogę ci, zobaczysz na pewno się okaże że jesteś zdrowy i jeszcze będziemy się z tego śmiać.
-A jak nie?
-To cie nie opuszczę aż do śmierci.
-A przysięgniesz mi to przed ołtarzem w kościele?-patrzył mi w oczy.
-Co?-uklęknął i zapytał trzymając w ręce złoty pierścionek
-Agnieszko zostaniesz moją żoną?
-Maciek...tak!!!-pocałowałam Go, a on założył mi pierścionek za palec serdeczny, po czym położyliśmy się na łózko i zasnęliśmy.
Rano obudziliśmy się tak koło 9, bo Maniek szedł do lekarza, oczywiście ja idę z nim.
-Hej skarbie-przywitał mnie, lecz bez uśmiechu.
-Nie łam się, ja wiem że nie jesteś chory, a lekarz tylko to potwierdzi.
-Skąd wiesz?
-Bo wierzę w ciebie. A czy gdy okaże się  że jesteś zdrowy to nadal będziesz chciał mieć taką jędze jak ja za żonę?
-Oczywiście bo jesteś najlepszą jędzą na świecie-pocałował mnie z lekkim uśmieszkiem.
-To dobrze a teraz się ubieraj. -zjedliśmy śniadanie po czym ubraliśmy się i poszliśmy do specjalisty. W gabinecie spędził ponad 3 godziny. Nagle drzwi się otworzył, stanął w nich Maciek...
(pierścionek zaręczynowy od Maćka.)

wtorek, 18 lutego 2014

Otworzyłem drzwi, a za nimi stała Aga. Wmurowało mnie  nie wiedziałem że tu stoi i to słyszy.
-Czyli jednak dalej mi nie wierzysz?
-To nie tak.
-A jak?
-Bo to było dziwne, ja wchodzę do pokoju, a ty na nim leżysz, a potem jak mi powiedziałeś że się całowaliście, to ja...
-Wiedziałam. Powiedz i jedno. Czy ja cię kiedyś zdradziłam?
-...
-Pytam jeszcze raz. Czy ja cię kiedyś zdradziłam?
-Nie.
-No właśnie. Więc po co miałabym to robić?
-Przepraszam-popatrzyła mi w oczy i odeszła. Nie zatrzymałem jej. Dlaczego? Bo moja duma na to nie pozwoliła.

*Oczami Agnieszki*

Stanęłam pod drzwiami i się przysłuchiwałam. To teraz wiem co naprawdę o mnie myśli. Wyszedł. Przeprosił. Ale to nic nie zmieni. Kocham Go i to tak bardzo. Nie chcę Go stracić, ale co mam zrobić? Poszłam do pokoju i poszłam spać. Obudziłam się tak koło 16 ubrałam się i poszłam na zawody Pucharu Świata. Skacze jeden, drugi i tak dalej. Na belce zasiadł ON. Warunki były straszne, bałam się o niego. Spiker przekazał informacje że odbędzie się tylko jedna tura. Skoczył 140m i był pierwszy Później  skakali inni, ale nie tak jak Maciek. Był tak szczęśliwy jak nigdy. Gdy prowadzili wywiad zadano Mu pytanie:
-Dla kogo dedykujesz ten skok?
-Dla mojej dziewczyny Agnieszki. Chce jej powiedzieć o pokażcie kamerę, tam, tamta brunetka to ona. Chce jej powiedzieć że przepraszam za wszystko i dziękuje bo jest najważniejsza w moim życiu-Gdy to usłyszałam podleciałam do niego i wskoczyłam na ręce, ucałowałam Go i wyszeptałam:
-Kocham Cię najbardziej na świecie.
-Ja ciebie też-w końcu się ujawniliśmy. Niech wiedzą wszyscy, cały świat. Gdy szliśmy ze skoczni podleciał do nas Kamil. No tak rozmawiałam z Ewą i wszystko jej wyjaśniłam.
-Hej.
-Cześć-powiedzieliśmy równo z Maćkiem
-Dzięki Aguś. Jesteś niezastąpiona.
-Przestań i co w związku z tym?
-Chcę mieć dzieci.
-Widzisz nie mogłeś przyjść od razu?
-Aj no. Dziękuje-pocałował mnie w policzek i poleciał.
-Czy ja o czym nie wiem?
-Nie no... wiesz o wszystkim
-Aguś...Dziękuje.
-Za co?
-Za co? Za to że znosisz moje humorki, za to że jesteś przy mnie, że nigdy mnie nie zostawisz. Jesteś najlepsza na świecie- popatrzył mi w oczy i pocałował mnie namiętnie. Usłyszeliśmy tylko jak ktoś robi nam zdjęcie. Oderwaliśmy się od siebie, a to byli paparazzi.
-To już wiem co będzie jutro w gazecie na pierwszej stronie.
-To już każdy będzie wiedział, muszę cię trzymać krótko-stwierdził
-Chyba się przesłyszałam.
-Ale taka prawda.
-Chyba sobie kpisz.
-A jak ktoś będzie chciał mi ciebie odebrać to co?
-A pozwolisz na to?
-Nigdy.
-Więc nie masz się czym martwić. Ja nie odejdę-weszliśmy do hotelu a przed nas wjechał tort. Wszyscy zaczęli śpiewać STO LAT. Po skończonym toaście ja i Maciek pokroiliśmy tort. Wyglądało to trochę śmiesznie ale to szczegół. Po gratulacjach, zjedzeniu tortu i wypiciu symbolicznego kieliszka szampana. Macie wziął mnie na ręce i jak pannę młodą przeniósł przesz próg pokoju, zamknął drzwi. Każde z nas wzięło kąpiel po czym zmęczeni i wtuleni w siebie zasnęliśmy.

(wyglądało to mniej więcej tak)
(konkurs wygrał Maciek na potrzeby bloga)

środa, 29 stycznia 2014

Nadszedł czas Pucharu Świata,który rozpoczął się w Klingenthal.Warunki były straszne. Konkurs wygrał Krzysiu Biegu,a Gregor i Andres Bardal zrezygnowali z konkursu. Oczywiście Maciejka nie była zadowolona ze swojego wyniku, jednak cieszył się ze zwycięstwa kolegi, ale to nie zmienia faktu że był zły. Szliśmy właśnie przez korytarz w hotelu, gdy znad przeciwka szedł Gregor i Thomas. Z Morgensternem przywitaliśmy się od razu, a Gregor przeszedł koło nas jakby nas nie było. Po skończonej rozmowie poszliśmy do pokoju. Siedzieliśmy na łóżku rozmawiając:
-Widziałaś jak się patrzył?
-Tak. Jakoś mnie to nie rusza.
-Heh jak zawsze.
-No co, to teraz mam do niego iść?
-Nie puszczę cię nawet. Jesteś już tylko moja.-i pocałował mnie w policzek.
-Osz ty-usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedział młodszy Kot.
-Mogę?-usłyszeliśmy głos Stocha.
-Jasne, wchodź. Co się stało?-zapytałam.
-A, mogę z Tobą w cztery oczy porozmawiać?
-To ja idę do chłopaków.
-Dzięki-odparłam-Mów, co się dzieje.
-Wiesz, nie możemy się z Ewą ostatnio dogadać. Ciągle ma o coś pretensje i jej coś nie pasuje. A gdy wspomnę o dziecku to mało co mnie nie wyzabija. Nie wiem  o co jej chodzi.
-A jak się tłumaczy? Czy mówi co jest powodem jej wyboru?
-Twierdzi, że po porodzie będzie miała rostępy, brzydkie ciało i ją zostawię.
-A, tak będzie?
-Nigdy, ze bardzo ją kocham.
-Porozmawiam z nią.
-Dziękuje jesteś wielka.-pocałował mnie w policzek i wyszedł. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Myślałam że to Maciek, ale on wziął klucz. Podeszłam do drzwi, a tam stał Gregor.
-Czego tutaj chcesz?
-Widzę, ze do niego wróciłaś-i niema wepchnął mnie do pokoju i zamknął drzwi.
-Co ty robisz?!
-Wyjaśnij mi dlaczego?
-Mówiłam ci, że to przez twoja zazdrość.
-Co on ma czego ja nie mam?
-Po pierwsze nie jest zazdrosny, po drugie nie przeszkadza mu to że moimi przyjaciółmi są chłopcy, a po trzecie Kocham Go.
-Ta jasne...
-Wyjdź stąd.
-Chciałabyś-zaczął mnie całować, próbowałam się wyrwać i krzyczałam pomocy, w końcu nie wytrzymałam i zrobiłam mu dźwignie na lewą rękę.
-I co dalej jesteś taki cwany!-wykrzyczałam i w tedy do pokoju wszedł "JAMES"-Maciek.
-Co tu się dzieje?
-A wiesz twój kolega właśnie wychodzi-w z obolałą ręką wywaliłam Go za drzwi.
-Co to było?-zapytał.
-Wepchał mnie do pokoju i zaczął całować, a resztę to już znasz.
-Aga...czy...
-Nie Maciek. Nic między nami nie było i nigdy nie będzie, bo jestem tylko twoja-wtedy On popatrzył mi w oczy i wyszedł trzaskając drzwiami. Stałam jak słup soli. Co mu się stało? Wyszłam z pokoju i poszłam na dwór. Stał na rogu budynku i palił papierosa. Od kiedy? Podeszłam do niego.
-Od kiedy palisz?
-Od kiedy cię to interesuje?-zapytał oschle.
-Co ci się stało?! O co ci chodzi?! Przespać się ze mną to było fajnie, ale teraz ci się znudziłam to masz mnie w dupie!
-Aga, czekaj-krzyknął, ale Go nie słuchałam  tylko biegłam przed siebie. Idąc nagle stwierdziłam że nie wiem gdzie jestem. Obróciłam się parę razy w koło i zobaczyłam jakąś postać. Trochę się bałam, ale co mi tam.
-Przepraszam, wie pan gdzie jest hotel...-i podałam nazwę.
-Cześć.
-Ooo Morgi, hej nie poznałam cie.
-Co ty tutaj robisz o tej porze?
-Nic, to co odprowadzisz mnie?
-Tak, ale opowiesz mi wszystko po drodze.
-Ok, więc...-i zaczęłam opowiadać. Po 10 minutach skończyłam.
-Nie wierzę. No ale Maciek no może jest porywczy, ale trochę Go rozumiem.
-No ta, męska solidarność, czego mogłam się spodziewać.-nic nie odpowiedział, weszliśmy do hotelu. Morgi odstawił mnie pod drzwi.

*Oczami Maćka*

Gdy zobaczyłem ją i Gregora, myślałem że wyjdę z siebie. Więc poszedłem zapalić. Sam nie wiem czemu, przecież nigdy tego nie robiłem. Po skończonej czynności udałem się do hotelu, a do mojego pokoju przyszedł Kamil.
-Hej młody.
-Cześć.
-Coś ty taki, nie w humorze?
-Pokłóciłem się z Agą.
-O co?
-Co byś zrobił jak byś zobaczył Ewę, np z Piotrkiem w jednoznacznej sytuacji?
-Aga nie jest taka. Widziałem ja. Płakała.-stwierdził
-Kiedy?
-Zanim wróciłem do hotelu.
-Gdzie jest teraz?
-Nie wiem.
-Idę ją poszukać-otworzyłem drzwi, a tam...



niedziela, 19 stycznia 2014

Przed internatem stał Daniel:
-Co ty tutaj robisz?-zapytałam wprost
-Przyjechałem.
-Po co?
-Słyszałem, że się rozstaliście.
-To masz, stare wiadomości. Nadal jesteśmy razem, a w piątek się do niego przeprowadzam.
-Nie zrobisz tego.
-Zabronisz mi?
-Aga ja nadal cie kocham. Jesteś dla mnie najważniejsza.
-Daruj sobie. Już nie mogę tego słuchać-ominęłam Go i poszłam do szkoły. Lekcje prawie przespałam.W nocy myślałam nad Maćkiem jak to będzie. Gdy weszłam do internatu ten ostatni raz spakowałam resztę rzeczy, a kolega z pod Zakopanego pomógł mi w przeprowadzce.  Jego mieszkanie było super.Gdy zobaczyłam swój pokój 
od razu mi się spodobał, do pół nocy się rozpakowywałam. Zmęczona udałam się do kuchni na komodzie stało zdjęcie, którego wcześniej nie widziałam. Na zdjęciu byłam ja i Maciek uśmiechnięci od ucha do ucha na skoczni, dokładnie na belce startowej. Zdjęcie było zrobione zaraz po tym jak się poznaliśmy. Nagle przed oczami pojawił mi się obraz jak Maciek całuję tamtą dziewczynę. Łzy miałam w oczach. Stwierdziłam, że nie będę dalej rozpamiętywać i poszłam się umyć. i spać.
(nasza łazienka.)
Rano obudziły mnie promienie słońca, a jestem pewna że rolety zasłoniłam. Podniosłam się, a na kraju łózka siedział ON:
-Maciek!-rzuciłam mu się na szyję-Co tu robisz?
-Wiesz skończyłem wcześniej u jestem. Widzę,że się zadomowiłaś?
-Tak, fajne to mieszkanko-i dałam mu soczystego całusa w usta.
-A, co byś zjadła na śniadanie?
-Zależy co zaserwujesz-uśmiechnęłam się cwaniacko.
-Heh siebie, a co mogę innego jak lodówka pusta.
-Ona już taka była jak przyszłam-prawdę mówiąc, gdy weszłam wczoraj do mieszkania to lodówka była prawie pełna.
-Tak, tłumacz się, tylko że przed wyjazdem ją napełniłem.
-No dobra, to leć do sklepu.
-Ja?!-udarł się tak, że pewnie pół Zakopanego Go słyszało.
-Ty jesteś ubrany, ogarnięty, a po drugie bardzo, bardzo Cię Kocham-i zrobiłam oczy jak kot ze Shreka 
-Nie rób tego.
-Ale czego-i znowu to zrobiłam.
-No tego, tych oczu. No ale dobra, już idę.
-I za to Cię Kocham.
-Ja Ciebie też.Pa.

*Oczami Maćka*
Teraz jestem naprawdę szczęśliwy. Teraz właśnie idę po śniadanko dla nas. Po drugiej stronie ulicy szedł Kamil. Podbiegłem do niego:
-Hej.
-Siema stary i jak Aga?
-A dobrze, wpadniesz do nas na śniadanie?
-W sumie to nie jadłem, jeśli nie problem to mogę wpaść.-zaśmiał się.
-Pewnie, ze tak tylko zadzwonię do Agi żeby się chociaż ubrała.
-Czy ja o czymś nie wiem?-zapytał gdy byliśmy przy kasie.
-Nie. tylko tyle co się obudziła.
-A, to chyba że tak-w między czasie zadzwoniłem do brunetki i doszliśmy do domu.

*Oczami brunetki*
Zadzwonił do mnie Maciek, że na śniadanie przyjdzie z nim Kamil. Szybko wzięłam prysznic w sumie to błyskawicznie i przebrałam się.

...(tylko bez torebki)
Za nim przyszli ogarnęłam kuchnio-jadalnio-salon (nazwa własna)Usłyszałam pukanie do drzwi w których stał mój chłopak jak fajnie to znów brzmi i kochany Kamil:
-Hej Kamilku-rzuciłam mu się na szyję
-Moja Aguś.
-Te, brunetka, a ty nie pomyliłaś sobie chłopaka?-zapytał Maciek, który od razu zabrał się za robienie śniadania.
-Wiesz...no ten...-zaczęłam się jąkać podchodząc do balkonu.
-No właśnie.
-Mam nadzieje, że nie przeszkadzam-powiedział Kamil.
-Nie, coś ty Agnieszce nigdy.
-Wiesz nasza Maciejka ma kryzys wieku średniego.
-Hahahaha-wybuchnęliśmy śmiechem z Kamilem.
-Ale śmieszne. Proszę. Smacznego.-i położył posiłek na stół. Po skończonym posiłku Kamil pojechał do siebie , a my udaliśmy się na spacer.

**************************************
Mój pokój:


Kuchnia:

Łazienka:

Pokój Maćka:

wtorek, 14 stycznia 2014

Od dwóch tygodni jesteśmy razem. Wróciłam do niego wiem., wiem mówiłam, że nie wrócę, ale za bardzo Go kocham. Maciek stara się i to bardzo. Zabiera mnie na spacery, robi niespodzianki, teraz mogę po cichutku powiedzieć-Jestem szczęśliwa. Trochę boję się że może się to powtórzyć, ale każdemu warto dać szansę. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Maciusia.:
-Aga słuchasz mnie?
-Tak, tak.
-To co powiedziałem, hmm?
-Przepraszam zamyśliłam się.
-Nawet nie pytam o czym, a raczej o kim.
-O Tobie.
-O mnie?
-Tak. O tym co było, jest i będzie. O tym, że się zmieniłeś. Chyba w tedy jak miałeś ten wypadek to ci chyba coś w tym szpitalu dali.
-Nie, nic mi nie dali tylko teraz zrozumiałem co w moim życiu jest najważniejsze- i pocałował mnie w czoło.
-A jak myślisz, co teraz stało się z Gregorem?
-Nie wiem, mam nadzieje ze się już nigdy z nim nie spotkasz.
-Spotkać może i spotkam, bo jak będę jechać z Tobą na zawody to nie będzie wyjścia, ale nie wrócę do niego, bo już mam swoja druga połówkę.
-O, a  kogo?
-Ciebie głuptasie.
-Ah wiedziałem. Czekaj, czekaj. Czy ty powiedziałaś, że będziesz jeździć ze mną na zawody?
-No, nie na wszystkie, ale będę, a co?
-Świetnie, wiesz jak się cieszę.
-Ja będę lecieć muszę jeszcze iść się pouczyć, wiesz jak jest.
-No dobrze, a co do mojej propozycji, przemyślałaś to?
-Tak.
-I?
-Moi rodzice...
-Się nie zgodzili, tak?
-Wręcz przeciwnie, są za i do piątku się wprowadzę.
-Naprawdę?
-Tak.
-Ja to mam szczęście.-pożegnaliśmy się i poszłam do internatu i zaczęłam się pakować, a Maciek zostawił mi klucze do jego mieszkania bo on musiała wyjechać i go nie będzie. Fajnie będzie mieszkać w normalnym mieszkaniu. Ni mówię, że internat jest zły ale ma też swoje wady. Wykapałam się i przebrałam się w piżamę trochę się pouczyłam i poszłam spać. Śniło mi się że spotkałam Daniela. Rano gdy się obudziłam ubrałam sie i wyszłam przed internat, a tam był....

czwartek, 2 stycznia 2014

Gdy GO zobaczyłam stwierdziłam że chyba się źle ubrałam.
-Cześć.
-Hej, ślicznie wyglądasz.-odparł.
-Patrzę tak na ciebie i zastanawiam się czy dobrze się ubrałam.
-Idealnie. Proszę to dla ciebie.- i podarował mi różę.
-Dziękuje jest piękna.
-Jak ty.
-Schlebiasz mi.
-Ale taka prawda. Aga...czy ja mam jeszcze jakieś szanse jeszcze?
-Trudne pytanie. Może i masz, ale boję się że znowu...
-Nie będzie następnego razu. A po drugie...ja z nią nie spałem, nie umiałbym.
-Wiesz, ja nie mam pewności.-nie odezwał się już nic. Szliśmy sobie przez Zakopane i doszliśmy na skocznie. Mimo tego, że było już zamknięte. Siedzieliśmy na belce startowej i milczeliśmy. Tą ciszę przerwał Maciek.
-Brakowało mi tego.
-Mi też.
-Może częściej będziemy tu przychodzić?-patrzył mi w oczy.
-Chętnie-uśmiech zawitał na jego twarzy. Przyznam szczerze od dawna u niego go nie było. Tęsknie, tak cholernie za nim. Chciałabym go pocałować, ale się boje tak cholernie. Nie wytrzymałam, nie umiałam. Pocałowałam go. Namiętnie i delikatnie. Odwzajemnił to.
-Pragnąłem tego, tak bardzo-chwycił moja twarz w swoje dłonie i popatrzył mi w oczy.
-Mi też.
-Niech będzie tak jak dawniej.
-Ale ja nie potrafię.-wstał, a ja wstałam za ni. Zeszliśmy ze skoczni i się rozstaliśmy. Weszłam do internatu i usiadłam na łóżku, a na zegarku była 20:05. Zdzwonił mój telefon. Był to Kamil.
-Hej-powiedziałam.
-Cześć, jesteś może z Maćkiem?
-Nie, jakieś 10 minut temu rozstaliśmy się,a co?
-Osz kurw...
-Co się stało?
- wiesz może gdzie on jest?-chwilę się zastanowiłam.
-Wiem. Zajmę się tym. Cześć.-rozłączyłam się i poleciałam nad wodospad, gdzie często przesiadywaliśmy. Zobaczyłam Go stał na moście.
-Maciek. Nie!
-Co nie?! Przecież i tak ci przeszkadzam, więc o co ci chodzi? Lepiej będzie jak mnie nie będzie-podeszłam do NIEGO i złapałam GO za rękę.
-Proszę, nie rób tego.
-To przekonaj mnie.
-To zejdź.-zszedł z krawędzi mostu, a ja chwyciłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go namiętnie- KOCHAM CIĘ.
-Naprawdę?
-Tak.