Początek czerwca.
Jestem już po maturze więc mam czas na ważniejsze sprawy. Mamy już ustaloną datę ślubu, wypada ona 18 lipca. Związek małżeński zawrzemy tutaj w Zakopanem w kościele św. Anny na Krupówkach. Stwierdziliśmy że światkami będzie mój brat Arek i Ewa Stoch. Kuba był trochę "wkurzony" że to nie on, ale to było na żarty. Byłam teraz z Ewą i Kasią w salonie sukni ślubnych:
-Co myślicie o tej?-zapytałam.
-Nie, odpada w drzwi się nie zmieścisz-rykła śmiechem Ewa.
-Aga, a ta?-zapytała Kasia.
-Ta jest ładna, ale nie ma tego czegoś-tak naprawdę już miałam upatrzoną suknie, ale o tym dowiedzą się na weselu.
-O Boże z tobą gorzej niż z dzieckiem.
-Dobra wiecie co dziś żadnej nie kupię, więc idziemy na kawę i jakieś ciacho.
-Aga chce ci przypomnieć ze ty już jedno ciacho masz, ale w domu.
-Ojejku nie o takie mi chodziło.
-Ej to idziemy czy nie?
-Taak-a więc jak ustaliłyśmy to tak zrobiłyśmy. Siedziałyśmy tam chyba z 3 godziny, po czym się rozeszłyśmy. Gdy weszłam do mieszkania Maciek przywitał mnie soczystym pocałunkiem.
-Hej skarbie-powiedział.
-Cześć, co robisz?
-Byłem na treningu, a potem poszliśmy z chłopakami po garnitur. A ty?
-Kupiłeś go?
-Nie.
-To tak ja przymierzyłam kilki, ale nie miały tego czegoś.
-No tak. Dzwonili do mnie goście z mojej strony i tylko 4 osób nie będzie.
-Do mnie jeszcze nie wszyscy dzwonili, ale raczej wszyscy będą. W końcu wychodzi za mąż ta co na zakonnice miała iść.
-Ty i zakonnica? Proszę cię. Za daleko od ciebie. Ile będzie tak ogóle gości?
-Około 220 z orkiestrą.
-Skąd ich tyle? Jak ode mnie jest 96 bez tych 4.
-No wiesz ode mnie trochę i nasi znajomi.
-No tak. Nie mogę się doczekać.
-Ty? Chłopak? Pierwsze słyszę.
-Widzisz, nie jestem jak inni.
-Bo jesteś wyjątkowy-zaczęłam Go całować po czym wzięłam się za przygotowanie kolacji. Po zjedzonym posiłku poszłam wziąć kąpiel i poszliśmy spać. Rano obudziliśmy się w wyśmienitych humorach. Maciek patrzył się na mnie tymi swoimi czekoladowymi paczadłami. Lubie te jego oczy, uśmiech i tą bujną fryzurę.
-Aga?
-Tak?
-A czy ty...żałujesz tego że wtedy dałaś mi drugą szanse?
-Jakbym mogła żałować? Dzięki tobie jestem najszczęśliwszą dziewczyna na świecie.
-Powiedz mi, jak możesz ze mną wytrzymać? Skoro ja bałaganie i to niemiłosiernie ciągle coś przypalam. nie umiem tańczyć, a na dodatek ten mój charakter
-Właśnie za to cię kocham i jestem z tobą za to co powiedziałeś. Co tam że nie umiesz tańczyć, nauczę cię na weselu, od gotowania jestem ja, a charakter jak charakter, nikt nie jest idealny.
-Za to cię kocham. Musimy wstawać, służba nie drużba.
-A jaką ty masz służbę? Hmm?
-Zarabiać na ciebie kotku, dlatego muszę się postarać, aby była dobra forma na nowy sezon.
-Wiesz, że ja też będę pracować co ty myślisz że tylko ty będziesz zarabiał. Ja w domu nie wysiedzę.
-Wiem-wstaliśmy po czym ubraliśmy się i zjedliśmy śniadanie. Maciek poszedł na trening, a ja wzięłam się za sprzątanie.
*Oczami Maćka*
Na skoczni przywitałem się z chłopakami oraz trenerem.
-Cześć Maciek i jak tam przed weselem?
-Dobrze, chcę już mieć to za sobą
-Aż tak ci się spieszy?
-Ale to dlatego żeby już była moja i nikt mi jej nie zabrał.
-Rozumiem. Agnieszka to bardzo wspaniała dziewczyna. Dobrze trafiłeś, ale szanuj ją.
-Będę, obiecuje.
-Hehe, cześć Maniuś, i jak tam stresik jest?-zapytał Wiewiór
-Nie no w sumie to nie ma. Ale wiem że tego chce.
-Już wyobrażam sobie wasze dzieci-rozmarzył się Miętus
-Ej jeszcze ślubu nie było, a ty już o dzieciach.
-Pozorny zawsze ubezpieczony-skomentował Kamil.
-Jeszcze mamy czas na pieluchy i nie przespane noce.
-Nie przespane noce to wy teraz macie-powiedział Piotrek po czym wszyscy zaczęli się śmiać. Rozmawialiśmy tak jeszcze przez chwile, a po krótkiej chwili udaliśmy się na górę i oddaliśmy po pięknym i długim skoku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz