poniedziałek, 25 listopada 2013

*Oczami Agi*

Leżeliśmy z Gregorem i zadzwonił mój telefon:
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Czy rozmawiam  z panią Agnieszką?
-Tak, a coś się stało?
-Zna pani pana Macieja Kota?
-Tak, ale co się stało?
-Miał wypadek i jest w szpitalu w Salzburgu na Schtrasenwallchen. Pani jest najbliżej więc jeśli pani może to prosimy  jak najszybciej przyjechać.
-Tak, oczywiście zaraz będę-rozłączyłam się i łzy miałam łzy w oczach.
-Co się stało?
-Maciek miał wypadek, jedziemy do Salzburga.
-Co?!
-Nie ma czasu.- zabrałam swoje rzeczy i pojechaliśmy do szpitala.Cała drogę nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Wybiegłam z auta i pobiegłam do budynku szpitalnego:
-Gdzie leży Maciej Kot?
-W sali 123.
-Dziękuje. Przepraszam co z Maćkiem?
-A kim pani jest.
-Jestem...przyjaciółka ze szpitala do mnie dzwonili.
-A tak pamiętam...stan pana Maćka jest stabilny, ale ma bardzo dużo siniaków i rozciętą brew, dużo podrapań, ale wyjdzie z tego i za 3-4 dni go wypiszemy.
-Dziękuje, mogę do niego wejść?
-Proszę-weszłam do sali, leżał na łóżku i wpatrywał się w jakiś punkt za oknem.
-Cześć- powiedziałam cichutko.
-Co tu robisz?-zapytał dalej patrząc się w ten sam punkt.
-Przyjechałam, zadzwonili do mnie ze szpitala.
-Pewnie wybrali ostatni numer kontaktu z mojego telefonu.
-Oni pierwsze do Kamila zadzwonili, a on kazał do mnie.
-Nie musisz zawracać sobie mną głowy.
-Nie mów tak, przestań przecież wiesz, że ci zawszę pomogę.
-Aga powiedz, dlaczego tak się stało?
-Nie wiem. Śpij musisz dużo odpoczywać-wyszłam z sali i podeszłam do Gregora.
-Co z nim?
-Dobrze, ale parę dni tu spędzi.
-To co jedziemy?
-Znaczy jak chcesz to jedź, ja zostaje.
-Co?!
-Nie krzycz, on teraz potrzebuje pomocy.
Dobrze to sobie zostań ze swoim "nowym" chłopakiem.
-O co ci chodzi?!-tym razem ja podniosłam głos.
-Nie ważne co bym nie powiedział i tak będzie ważniejszy-i wyszedł, a mnie zostawił. Zadzwoniłam do cioci i jej wszystko wyjaśniłam. Weszłam do sali.Spał. Siadłam na krześle i położyłam głowę koło jego prawej ręki i jakoś tak wyszło, że zasnęłam.

* Oczami Maćka*

Usłyszałem głośny huk, a jak się obudziłem byłem w szpitalu. Gdy Aga przyszła ucieszyłem się, ale nie chcę jej litości. Gdy wyszła zrobiło mi się smutno i zasnąłem. Obudziłem się tak koło 2 w nocy, a ona była przy mnie i spała. Miała głowę koło mojej ręki. Podniosłem delikatnie moja rękę i pogładziłem ją po głowie, momentalnie się ocknęła.
-Co ty tutaj robisz o 2 w nocy?-zapytałem cichutko.
-Zostałam i chyba zasnęłam.
-Jedź, musisz odpocząć.
-Nie i tak nie ma kto po mnie przyjechać, a autobusy już nie jeżdżą.
-Jak to, a Gregor?
-Pokłóciliśmy się.
-Wszystko przeze mnie, prawda?-trochę byłem zły na siebie, że  ich pokłóciłem.
-Nie, nie przez ciebie. Nie ważne przejdzie mu, wróćmy do poprzedniej czynności. Dobranoc.
-Dobranoc-położyła głowę na mojej klatce piersiowej i zasnęła. Uśmiechnąłem się pod nosem, czułem lekki ból na żebrach, ale to się nie liczy ważne że jest przy mnie. Nie wiem co dalej będzie, nie będę jej zmuszał do niczego, bo to nie działa. A może będzie lepiej jeśli ona będzie dalej z Gregorem? Wiem, że ją stracę, ale ważne żeby była szczęśliwa.

czwartek, 21 listopada 2013

Czekał na mnie tam Maciek. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok na rzęsach:
-Co on tu robi?!-zwróciłam się do mojej cioci.
-Ale on nalegał, że musi z tobą porozmawiać.
-Ale ja nie chcę  z nim rozmawiać, mówiłam ci o tym- tak moja ciocia o wszystkim wie.
-Aga, ale ja nie odpuszczę- wtrącił się Maciek.
-Ja was zostawię samych-ciociu ubrała Ingrid i poszła z nią na spacer.
-Po co tu przyjechałeś mówiłam że nie wrócę do ciebie.
-Musisz do mnie wrócić.
-Ja nic nie muszę, a po drugie kocham kogoś innego-bynajmniej tak myślałam
-Wiem, Gregora ale ja nadal coś czuję my musimy być razem, ja bez ciebie nie wytrzymam.
-Co mnie to obchodzi radź sobie sam ja jakoś musiałam i  żyje-wyrzuciłam go z mieszkania i udałam się do mojego tymczasowego pokoju. Napisałam sms do Gregora żeby przyszedł, bo chcę mu o tym powiedzieć. Przyszedł niemal natychmiastowo:
-Cześć skarbie-przywitał mnie i pocałował namiętnie.
-Hej-odpowiedziałam smutna.
-Co się stało?
-On tu był i powiedział że nie odpuści-rozpłakałam się jak małe dziecko.
-Cii, nie płacz wszystko będzie dobrze.
-Boję się.
-Nie masz czego. Będę się Tobą zajmował obiecuje, nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuje.
-Dziękuje-wymusiłam lekki uśmiech.
-Ale nie masz za co, po to tu jestem-Mam mętlik w głowie no kocham Gregora, ale Maciek też nie jest mi obojętny. Wiadome nie wrócę do niego, chodź nie jestem tego taka pewna.

*Oczami Maćka*

Wywaliła mnie za drzwi jak śmiecia. Nie dziwię się jej. Co ja mam zrobić. Zadzwonię do Kamila i z nim pogadam, może mi coś doradzi:
-Cześć.
-No hej i jak?
-Wywaliła mnie za drzwi.
-Łoł to nieźle. No nie wiem co masz zrobić, nigdy nie byłem w takiej sytuacji.
-Nie wiem, co mam robić, ona nie wróci.
-Nie chcę krakać, ale chyba tak będzie.
-Dzięki, jeszcze ty mnie dołuj.
-No ale co mam ci powiedzieć. Wsiadaj w auto i wracaj do domu.
-Ok, będę za parę godzin.
-Czekam-Rozłączył się, a jak postanowiłem to i tak zrobiłem. Udałem się w drogę do domu.

*Oczami Gregora*

Jak on śmie jeszcze do niej przyjeżdżać. On nie rozumie że dla niej to skończony rozdział. Jak bym go zobaczył to bym go chyba zabił. Uwielbiam jej uśmiech. Naprawdę ją kocham. Leżeliśmy  u niej w pokoju na łóżku i zadzwonił jej telefon....

wtorek, 19 listopada 2013

-Bo ja chce ci powiedzieć, że znam odpowiedz na twoje pytanie.
-Więc słucham cie.
-Zależy mi na tobie i kocham cie. Nie wiem czy zostanę tu na zawsze czy tymczasowo. Ale chce  żebyś wiedział, ze to nie zmienia mojego uczucia do Ciebie.
-Mówisz to szczerze?
-Tak
-Kocham Cię-przytulił mnie i pocałował. Z uśmiechami na twarzy zeszliśmy na dół i poszliśmy do kuchni. Chciałam pomóc mu  zmywać naczynia, gdy chciałam nalać płynu do naczyń Gregor mnie dźgnął, a ja przez przypadek wylałam ten płyn na jego koszulkę. To oznaczało tylko jedno: WOJNA.Zaczął mnie gonić po całym mieszkaniu. Gdy mnie dopadł zaczął mnie łaskotać. Gdy skończyliśmy, to usiedliśmy na sofie. Rzuciłam w niego poduszkę,a jemu w miedzy czasie wyleciała szklanka ze sokiem który wylądował na mnie:
-Dzięki...nie musiałeś...nalałabym sobie  sama.
-Przepraszam to nie było planowane.
-Ta ...jasne, lepiej daj mi jakąś koszulkę.
-Chodź, przebierzemy cię...-Fakt jego koszulka była ogromna i wyglądałam w niej jak w worku na ziemniaki. Gdy byłam bez koszulki w koronkowym biustonoszu. Patrzył się na mnie tak jakby piwo za darmo rozdawali.
-Ej co się tak patrzysz?
-Bo lepiej wyglądasz bez koszulki.
-Już byś chciał ty tylko o jednym...
-No wiesz...jak możesz...zraniłaś mnie-udał obrażonego na cały świat.
-Oj no nie obrażaj się. Moje słoneczko-podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Pocałowałam go namiętnie. A on nie był  mi dłużny. Gdy chcieliśmy się położyć się na łóżku, ktoś musiał nam przerwać:
-...A to przepraszam -odezwał się młodszy brat mojego chłopaka MOJEGO jak to ładnie brzmi: Lucas
-Co chcesz?-zapytał Gregor
-Gdzie są słuchawki te czerwone?
-W szufladzie, weź sobie i idź w cholerę.
-Ok, na następny raz będę płukał.
-Cześć- po tym incydencie stwierdziłam  że jest już późno i udałam się do domu. Czekała na mnie  nie miła niespodzianka...


czwartek, 14 listopada 2013

Zobaczyłam że dzwoni Maciek chwilę się wahałam,ale odebrałam:
-Czego?-zapytałam obojętnie.
-Musimy pogadać
-Tylko wiesz...my nie mamy o czym
-W tym rzecz że jest o czym...o nasz...
-Jakich nas! Nas już nie ma i nie będzie!
-Proszę daj mi szanse...
-Nie już miałeś jedną ale ją spierdoliłeś
-Wiem,ale proszę, ja nie wytrzymam bez ciebie. Odkąd się rozstaliśmy skoki mi nie wychodzą,a dzień w dzień zapijam się do nie przytomności.
-I co ja może jeszcze mam wsiąść w pierwszy samolot przylecieć do Polski i z przeprosinami ci się na szyje rzucić.
-Nie chcę litości. Tylko proszę wybacz mi.
-No i co z tego że ci wybaczę, skoro ty cały czas będziesz rządził w naszym związku.
-To nie jest prawda.
-Jesteś apodyktyczny
-Wcale nie, za to ty jesteś wybuchowa.
-Przestań nie chcę mi się z tobą rozmawiać.-rozłączyłam się i rzuciłam na łóżko. Ktoś zapukał do drzwi. Pomyślałam: "Nie wstaję"nie mam na to siły. Ale ten ktoś dalej płukał. Wstałam niechętnie i otworzyłam z uśmiechem przywitał mnie Gregor. Od razu zobaczył że coś jest nie tak:
-Ej Aguś co się stało?
-Nic
-Przecież widzę.
-A jak myślisz co się mogło stać.
-Znowu?
-Tak tylko tym razem, to on.
-Jak on śmie...-widać było po jego twarzy jak chwycił zawias.-Wiem jak cie tu zatrzymać.
-Co masz na myśli?-trochę się wystraszyłam ale czekałam co się stanie dalej. Gregor wstał i podszedł do mnie. Jedną ręka chwycił mnie za biodra, a drugą podniósł mój pod brudek tak aby moje oczy wpatrywały się w jego. Patrzył mi głęboko w moje tęczówki i jeszcze bardziej się przybliżył. Nasze nosy się stykały. Moje usta lekko musnął swoimi i lekko się odsunął i czekał na moja reakcje. Oddałam mu pocałunek a on mi. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Było mi dobrze.
-Aga zrozum ja nie umiem się powstrzymać. Pociągasz mnie nie umiem sobie bez ciebie poradzić. Zależy mi na tobie. Kocham cię.
-Nie wiem co mam powiedzieć.
-Powiedz czy odwzajemniasz moje uczucia....
-Muszę przyznać zaskoczyłeś mnie...
-Aga...kochasz mnie czy nie?-popatrzył mi w oczy a ja odparłam:
-Nie wiem muszę to przemyśleć...
-Dobra nie ważne, nara-I wyszedł ode mnie z pokoju. Krzyczałam za nim ale to nic nie dało. Postanowiłam że zadzwonię do mojej przyjaciółki z Polski, Kasi. Po dwóch sygnałach odebrała:
-Hej Aga co tam, jak tam w Austrii?
-Nijak, Maciek dzwonił, Gregor mnie pocałował, a ja go olałam ale to szczegół.
-Że co! Ten Gregor!? I ty nie odwzajemniłaś się tym samym?
-Odwzajemniłam się, Tylko jest problem. Bo jeśli chcę być z nim to muszę zostać w Austrii.
-Nie żebym chciała się ciebie pozbyć, ale zrób tak, zostań z nim. To będzie najlepsze wyjście. A teraz ubierz się ładnie i do niego idź i mu powiedz co do niego czujesz. Bo jutro już będzie za późno.
-Dobrze to ja idę. Pa
-Pa kochana i powodzenia życzę.
-Dziękuje-przebrałam się i uczesała. Postanowiłam,że muszę to zrobić. Nie ma innego wyjścia.Rodzice zrozumieją jak zawsze. Chcę już być szczęśliwa a z nim to jest możliwe. Zapukałam do drzwi i stanęła w nich wysoka blondynka, skąpo ubrana. Pomyślałam:"Szybko się pocieszył". Ale nic stwierdziłam że muszę z nim porozmawiać:
-Jest Gregor?
-Cześć
-Cześć co ty tu robisz?-zapytał
-Widzę że szybko się pocieszyłeś-i wzrok rzuciłam na blondynkę
-O czym ty mówisz, to jest dziewczyna moje brata, a nie moja- Jak tak paraduje cały czas ci koło nosa to bym się nie zdziwiła, jak byś już ja zaliczył. Pomyślałam.
-Przyszłam z tobą porozmawiać...
-O co chodzi?
-O to co się u mnie stało...Ale chcę porozmawiać na osobność...
-Dobrze chodź do mnie...
-Bo ja chcę...




piątek, 8 listopada 2013

http://www.youtube.com/watch?v=wFfRi3f7hCg

Dni leciały a ja z Gregorem widywaliśmy się praktycznie codziennie. Polubiłam GO myślałam aby zostać tu na zawsze ale sama nie wiem. Nadal czuje coś do Maćka ale nie umiem mu wybaczyć brakuje mi jego uśmiechu, jego czekoladowych oczu...Jednak jakaś część mnie nie chce go znać. Nie wiem co mam robić. Gregor mnie namawia abym została, ale nie chcę zostawiać rodziców no dobra wiem jest tam mój brat on się nimi zaopiekuje ale nie mogę go obciążać wszystkim zwłaszcza że ma nową pracę chce założyć rodzinę i te sprawy. Nie wiem co mam zrobić. Chwyciłam telefon do ręki i wybrałam Jego numer.Po paru sygnałach odebrał:
-Tak?-zapytał nie pewnie bo nie miał mojego nowego numeru:
-Cześć.
-Boże, Aga to ty?!-niemal wydarł się do słuchawki
-Tak to ja...
-Myślałem że już nigdy się do mnie nie odezwiesz....pisałem,dzwoniłem ale zawsze słyszałem "Ten numer nie istnieje"
-Tak wiem zmieniłam numer bo nie chciałam z tobą rozmawiać.
-Jak dobrze że dzwonisz...ale to jest Austriyacki numer....nie rozumiem
-Bo ja jestem w ....Austrii i prawdo podobnie zostanę tu na zawszę...
-Nie nie rób mi tego...
-Ale to moja decyzja a po drugie i tak miałam wyprowadzić się z Zakopanego bo nie mogę na ciebie patrzeć.
-A więc po co w ogóle dzwonisz? Jak by ci nie zależało to byś nie dzwoniła.
-Może i mi zależy ale co z tego skoro nie potrafię ci wybaczyć...już kogoś tutaj poznałam i tak jest lepiej.
-Już nawet wiem kogo poznałaś...
-Niby skąd?
-Mam swoje źródła....to nie jaki Gregor Schlierenzauer czyż nie prawda....-rozłączyłam się.Skąd on to wie czy Gregor mu powiedział ale obiecał przecież.Nie on musiał inaczej się dowiedzieć. Muszę z nim jak najszybciej porozmawiać. Napisałam mu sms:

     Przyjdź tam gdzie zawsze za 10 minut musimy porozmawiać.

Nie czekałam aż odpisze przebrałam się i wyszłam. Po 5 minutach byłam na miejscu już czekał na mnie.
Chciał mi dać buziaka w policzek ale przeszłam do rzeczy:
-Skąd Maciek wiem że my się znamy?
-A może tak Dzień Dobry.
-Odpowiedz.
-Nie wiem...nie mam zielonego pojęcia...a ty skąd wiesz że on wiem?
-Bo ja...
-Wiedziałem...dzwoniłaś do niego...mówiłaś że to koniec.!
-Nie masz prawa krzyczeć na mnie!
-Tak masz racje...Przepraszam
-Tak zadzwoniłam nie mogłam się powstrzymać.- zaczęłam płakać.- Zrozum ja nie umiem inaczej...
-Już cichutko...wszystko się ułoży a teraz mi tu nie płacz idziemy się przejść....
-Dobrze...
-Ej...ale ty mi nie chcesz powiedzieć że ty...- nie dokończył bo mu przerwałam
-Nie nie wrócę do niego...ale nie wiem czy tu zostanę....tam mam wszystko a tu tu znam tylko ciebie i moją ciocie z wujkiem.
-Rozumiem...ale dobrze by było jak byś się od tego wszystkie odcięła....czyli od starego życia...
-Sama nie wiem...- Chodziliśmy po mieście. Po 2 godzinach odprowadził mnie pod dom i dał buziaka na pożegnanie.Weszłam do środka i zobaczyłam na moim wyświetlaczu że dzwoni....