niedziela, 29 grudnia 2013

Czułam na sobie jego oddech i poczułam jego usta na swojej szyi. Brakowało mi tego tak cholernie, ale na razie nie mogę mu pokazać, że mi zależy.
-Ej, przestań-odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w oczy.
-Ale ja nie umiem. Dostałem wypis. Kamil po mnie przyjechał jak chcesz to możesz jechać z nami.
-Nie dziękuje, obiecałam cioci że zostanę do końca wakacji i chce dotrzymać obietnicy.- pomogłam mu się spakować. Wyszliśmy przed szpital i czekał tam już Kamil i Kuba-brat Maćka.
-Dziękuje za wszystko, za to że byłaś, a zwłaszcza że wybaczyłaś.
-Porozmawiamy o tym w Zakopanem...Cześć.
-Cześć.

*Oczami Maćka*

Boże już jest coraz lepiej, pomału, pomału i dojdę do celu. Kocham ją i nie zrezygnuje z niej. Nagle czymś ciężkim dostałem w głowę.
-Ej co ty robisz?!
-Mówię do ciebie ośle od 10 minut i nic, przestań tyle o niej myśleć. Eh...szkoda że myślenie nie boli bo byś już nie żył-odburknął Kuba.
-Dzięki wielki...szczery jak zawsze...
-Możecie się nie kłócić?-do akcji wkroczył Piotrek Żyła, który ni z gruszki ni z pietruszki jechał z nami.
-A ten skąd tu? Przed szpitalem go nie było.
-No a tam właśnie odleciałeś do krainy, która nazywa się Agnieszka-odpowiedział Kamil.
-Dajcie se siana-Czy oni zawsze muszą tacy być, no ok może mają trochę racji, no ale bez przesady. Dlaczego to wszystko musi tak długo trwać? Wiem zawiodła się na mnie, ale ja z ta dziewczyną do łóżka nie poszedłem i nigdy bym nie poszedł. Muszę pomyśleć co by tu zrobić by była bliżej mnie. I tak znowu odpłynąłem.

*Oczami Agi*

Dy weszłam do domu od razu zasypywali mnie pytaniami , co z nim. Po skrócie im opowiedziałam i poszłam wziąć kąpiel, a potem spać. Od tamtej akcji już nie widziałam Gregor.

3 Tygodnie później.

-Ciociu nie martw się o mnie. Wiem dużo tu przeżyłam, ale dobrze się czuje. Proszę cię o jedno: nie mów o niczym rodzicom nie chce by się martwili nie potrzebnie.
-Dobrze, ale uważaj na siebie.
-Dobrze to pa-w samolocie szybko mi minął czas. Z lotniska w Balicach odebrali mnie rodzice.
-Cześć Aguś. W końcu jesteś. Ile można czekać na ciebie?
-Jak wiesz, zawsze długo.
-Oj brakowało nam ciebie-odezwał się tata.
-Mi was też, ale za niedługo muszę znowu was opuścić. Zakopane czeka.
-Ty ino tam. Ciekawe co cię tam tak ciągnie?-nie odpowiedziałam już ni. To jest tylko moja tajemnica.

2 Tygodnie później.

Szłam właśnie ulica 3.Maja w Zakopanem i zobaczyłam Maćka. Szedł drugą strona ulicy. Był...zamyślony. Poszłam w jego stronę. Gdy mnie zobaczył był lekko w szoku.
-Hej-powiedziałam nie pewnie.
-Cześć, nie wiedziałem że już przyjechałeś.
-Wiesz, początek roku szkolnego.
-A, rozumiem...Tęskniłem.
-Wiem...Ja muszę lecieć już do internatu-i już miałam iść.
-Zaczekaj, pójdziemy wieczorem na spacer?- gdy to wypowiadał miał wielką nadzieje w oczach. Zastanowiłam się chwilkę i odpowiedziałam.
-Dobrze to przyjdź o 19.
-Ok na pewno będę. Pa-i odruchowo pocałował mnie w policzek-Przepraszam.
-Ale nie masz za co.-i poszłam w swoją stronę. Czyli w stronę internatu. Od 16:00 do 18:00 mieliśmy naukę własną, po niej przekąsiłam kromkę i przebrałam się w wygodne ciuchy Porozmawiałam chwile z koleżankami i wyszłam przed internat. Czekał tam na mnie ubrany w koszulę w kratę. Wyglądał boisk. Jeszcze ta jego bujna czupryna, którą rozwiewał lekki podmuch wiatru, a w ręce trzymał czerwoną różę.
 
*********************************************************************************
Ubiór Maćka:



Ubiór Agnieszki:

casual



czwartek, 12 grudnia 2013

-Rozstaliśmy się z Gregorem, a to wszystko przez...
-Prze zemnie wiem-nie dane było mi dokończyć.
-Nie, to przez jego chora zazdrość.
-Nie dziwie się mu.
-Co masz na myśli?
-O taką dziewczynę jak ty to każdy by był zazdrosny.
-Przestań jestem normalna dziewczyną.
-Tak ci się tylko wydaje, każdy by chciał z Tobą być. Nie jesteś jak wszystkie, jesteś po prostu wyjątkowa.
-To nie prawda.
-Aga, kiedy to do ciebie dotrze.Powiedz mi jedno. Czy masz zamiar wrócić do Zakopanego?
-Nie wiem. Nie wiem co mam zrobić. Tu bym wolała zostać, ale tam, tam jest wszystko co mam. Ja nie wiem co teraz zrobić.
-Wróć ze mną, przecież wiesz, że nadal mi na tobie cholernie zależy.-podniósł się i popatrzył mi głęboko w oczy-Aga ja dalej cie Kocham, nie mogę przestać to jest zbyt silne.
-Maciek...ja na razie nie jestem w stanie ci wybaczyć.
-Wiem...ale możemy spróbować.
-Sama nie wiem...
-Proszę, nic nie stracisz, a możesz zyskać.
-Może i masz rację, ale wiesz nie będzie tak jak dawniej, boję się zaufać.
-Wiem, zrobię wszystko co będziesz  chciała, ale daj mi szanse proszę.
-Zobaczymy w Zakopanem.
-Czy twoi rodzice wiedzą, o wszystkim?
-Nie...nie powiedziałam im nie umiałabym bo by mi kazali natychmiast wyjechać z Zakopanego, miasta które kocham.
-Rozumiem Cię może to i lepiej.
-Też tak myślę- wstałam z krzesła i popatrzyłam przez okno na miasto. Na miasto, które mi się tak cholernie podoba. Tyle w nim  przeżyłam zaledwie w niecały miesiąc. Wydarzyły się w nim piękne chwile, ale i te złe. Polubiłam to miasto, ale dalej wolę Zakopane. Co ja mam zrobić? Mam wrócić do niego? Nie, na razie nie  jest jeszcze za wcześnie, muszę mu najpierw zaufać, a jak na razie jest to trudne. Z moich rozmyśleń wyrwały mnie ciepłe ręce, które miałam na biodrach, ten zapach perfum, ten sam przez który się w nim zakochałam. Czułam na...

środa, 4 grudnia 2013

*Oczami Agi*

   Rano gdy się obudziłam miałam głowę na jego klatce piersiowej. Zapewne go teraz żebra bolą. Ale to nie ważne:
-Cześć, wyspałeś się?-zapytałam z troską.
-Tak, a ty?
-Też, ja teraz pójdę do domu, wykąpać się i coś zjeść,a popołudniu przyjadę do ciebie.
-Dobrze. Dziękuje.
-Ale za co?
-Za wszystko-po tych słowach wyszłam i udałam się do domu. Gdy weszłam, od progu zaczęli się wypytywać.
-I jak z nim?
-A dobrze, przyszłam coś zjeść i jadę do Gregora, pokłóciliśmy się wczoraj przez to wszystko, ale nie umiem nie pomóc Maćkowi. Znasz mnie przecież.
-Rozumiem cię, ale uważaj na siebie.
-Dobrze.
-Bo jak ci się nie daj Boże coś stanie to twoja mama mi tego nie daruje.
-Spokojnie nic mi nie będzie.

*Oczami Gregora*

    Wczoraj przyszli do mnie Manuel i Thomas. Trochę wypiliśmy, nie powiem i trochę nas głowy bolą:
-Ej młody masz coś na ból głowy?-zapytał Thomas
-Coś tam mam.
-I jak lepiej ci?-Znowu zadał pytanie tym razem Manuel.
-Jakoś lepiej, ale to nie to samo- przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć, a tam stała Agnieszka.

*Oczami Agnieszki*

 Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i otworzył mi  mój chłopak, bynajmniej tak wtedy myślałam wchodząc tam.
-Co chcesz?
-To tak mnie teraz witasz?
-Co, nie jesteś u swojego chłopaka?
-Jestem ale jemu coś właśnie nie pasuje.-w salonie zobaczyłam Manuela i Thomasa.
-Po co przyszłaś?
-Bo nie wiem o co do jasnej cholery chodzi.
-O co mi chodzi?! Zaraz ci powiem o co mi chodzi. Ty dalej kochasz Maćka, mną się zabawiłaś, bo chciałaś sprawdzić czy zapomnisz. Ale gdy zobaczyłaś że to nic nie daje to chcesz do niego wrócić!
-Po pierwsze nie krzycz, a po drugie przyszłam tu się z Tobą pogodzić, ale jak widać masz mnie totalnie w dupie. Co pewnie chłopaki ci do łeba przygadali-popatrzyłam na niego, miał zmieszany wyraz twarzy, a mi pociekły łzy- No co nic nie mówisz!? Co już teraz nie jesteś taki bohaterem!?
-Nie płacz.
-Co kurwa nie płacz! Teraz nie płacz. Wiesz co myślałam, że będziesz facetem przez którego nie będę musiała płakać, ale jak zwykle musiałam się pomylić. Mam to wszystko gdzieś. Chcesz tego to proszę bardzo koniec z nami.
-Co?!
-To wszystko przez twoją chorą zazdrość. Nie chcę tego. Cześć.
-Ale Aga...-nie dałam mu dokończyć wybiegłam stamtąd i pobiegłam do szpitala. Weszłam do sali, a Maciek przywitał mnie z uśmiechem.
-Hej-odparłam
-Cześć, i jak?
-Dobrze. Jak się czujesz?
-Ok, trochę jestem zmęczony, ale ty płakałaś?
-Nie, dlaczego miałabym płakać?-skłamałam a w oczach miałam łzy.
-Aga widzę, co jest?-rozpłakałam się jak dziecko.
-Rozstaliśmy się z Gregorem, to wszystko przez...