-Maciuś idę na chwilę do Kamila.
-Ok. A kiedy będziesz?
-Nie wiem jeszcze, ale na pewno szybko. A co?
-Tak pytam-założyłam mój ulubiony sweter i udałam się do pokoju Stocha. Zapukałam, a w drzwiach stanął wcześniej wspomniany.
-Hej-przywitał mnie z uśmiechem.
-Cześć. Mogę?
-Jasne. Wejdź.-usiedliśmy na łóżku-A więc słucham.
-Ale co?
-Ty dobrze wiesz co. Chcesz pogadać, znam cie.
-Masz racje. Wkurza mnie fakt ze Gregor...chce rozwalić mój związek z Kotem.
-Rozumiem. A może on chcę cię odzyskać?
-Ale ja do niego nie wrócę. Kocham tylko Maćka. On jest najważniejszy.
-Wiem. A gdyby Maniek odszedł czy ty...wróciłabyś do niego?
-O czym ty mówisz? Czy ty chcesz powiedzieć że...
-Nie coś ty źle mnie zrozumiałaś. Mi chodzi o to czy gdyby odszedł tam na górę do nieba....
-Co ty chcesz mi powiedzieć przez to?-miałam łzy w oczach.
-Różnie w życiu bywa.
-Nie, nie wróciłabym do niego bo w moim sercu jest tylko Maciek. Dlaczego mówisz, że ma odejść? Czy jest coś o czym nie wiem?
-Wiesz o wszystkim i mówię to szczerze. Tylko w życiu nigdy nic nie wiadomo.
-Ja...idę do Niego.
-Ok.
-Dzięki za rozmowę-uśmiechnął się tylko, a ja wyszłam. O co mu chodziło? O jakim niebie on mówi? Weszłam do pokoju w którym na łóżku leżał Maciek.
-Cześć. Czy wiesz może o jakim niebie mógł mówić Kamil?
-Co?-zapytał zdziwiony.
-No bo powiedział tak, zacytuje "A gdyby on odszedł tam na górę do nieba..." nie wiem o co mu chodziło.
-On ci tak powiedział?
-Tak.
-Wiesz...różnie w życiu bywa.
-Też tak powiedział. O co chodzi chcę wiedzieć.
-A czy...gdybym był chory-mówił łamliwym głosem-to byłabyś ze mną na zawsze?
-O czym mówisz?
-Bo ja chyba jestem chory. Mam prawdopodobnie raka. Ale jeszcze tego nie potwierdzono. W czwartek czyli jutro mam badania i dowiem się czy jestem chory czy nie-stałam ze łzami w oczach. Podeszłam do niego i wtuliłam się, po czym wyszeptałam
-Nigdy cię nie zostawię, chodź by nie wiem co się działo. Pomogę ci, zobaczysz na pewno się okaże że jesteś zdrowy i jeszcze będziemy się z tego śmiać.
-A jak nie?
-To cie nie opuszczę aż do śmierci.
-A przysięgniesz mi to przed ołtarzem w kościele?-patrzył mi w oczy.
-Co?-uklęknął i zapytał trzymając w ręce złoty pierścionek
-Agnieszko zostaniesz moją żoną?
-Maciek...tak!!!-pocałowałam Go, a on założył mi pierścionek za palec serdeczny, po czym położyliśmy się na łózko i zasnęliśmy.
Rano obudziliśmy się tak koło 9, bo Maniek szedł do lekarza, oczywiście ja idę z nim.
-Hej skarbie-przywitał mnie, lecz bez uśmiechu.
-Nie łam się, ja wiem że nie jesteś chory, a lekarz tylko to potwierdzi.
-Skąd wiesz?
-Bo wierzę w ciebie. A czy gdy okaże się że jesteś zdrowy to nadal będziesz chciał mieć taką jędze jak ja za żonę?
-Oczywiście bo jesteś najlepszą jędzą na świecie-pocałował mnie z lekkim uśmieszkiem.
-To dobrze a teraz się ubieraj. -zjedliśmy śniadanie po czym ubraliśmy się i poszliśmy do specjalisty. W gabinecie spędził ponad 3 godziny. Nagle drzwi się otworzył, stanął w nich Maciek...