Kiedy wracaliśmy po treningu z chłopakami stwierdziliśmy, że pójdziemy do klubu, więc tak zrobiliśmy.
-To co po jednym panowie?-zapytał Piter.
-No tylko weź Tyskie albo Żubra.
-Sie robi-Piotrek poszedł po napoje alkoholowe, a my zaczęliśmy rozmowę.
-Co byś powiedział na kawalerski nad lazurowym wybrzeżem?
-Łoł serio?-zapytałem zdziwiony.
-No pewnie na tydzień pojedziemy, wiesz alkohol, imprezy, panienki-powiedział Miętus
-O tak, tylko z tymi panienkami to ostrożnie trzeba będzie, bo wiesz przed samym ślubem nie chce jej zdradzić.
-A po ślubie?-zapytał Kamil ni z gruszki, ni z pietruszki.
-Też nie, raz to zrobiłem i żałuje do dziś.
-O rozmawiacie o zdradzie Maćka, w tedy do była akcja-powiedział Wiewiór.
-Wiemy-odezwaliśmy się chórkiem. Oczywiście nie byłem na niego zły, za to że wspomniał o tym. Po wypiciu piwa poszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć w najlepsze, a potem poszliśmy na drinka. Jeden, drugi, trzeci, potem urwał mi się film. Rano obudziłem się na jakiejś kanapie. Chciałem wstać, lecz pod nogą poczułem coś miękkiego.
-Ała!-wydarł się Wiewiór
-Sory, co ja tu robię?-zapytałem po chwili
-Przytargaliśmy cię tutaj, nic nie pamiętasz?
-Nie, mam pustkę w głowie
-To żeś zabalował-zaśmiał się Kamil.
-Ciekawe kto wpadł na taki pomysł.
-No...samo tak wyszło.
-Ty Klimek się nie odzywaj bo w przeciwieństwie do ciebie nie mam nie ślubnego dziecka.
-Ty tak nie mądruj bo jeszcze miesiąc ci został więc chojco może się zdarzyć.
-Ja odpowiedzialny człowiek.-powiedziałem wypinając klatkę piersiową do przodu. Ubrałem się w ciuchy dnia wczorajszego, skorzystałem z toalety i wybrałem się w drogę powrotną do domu. Wchodząc do domu zastałem Agnieszkę siedząca na sofie.
-Nie śpisz?-zapytałem najdelikatniej jak potrafiłem.
-...-lecz odpowiedziała mi cisza.
-Aga?-znowu to pytanie, a ty nadal milczysz.
-Aga no przepraszam, poszliśmy z chłopakami do klubu potem poszliśmy do...-lecz ty nie pozwalasz mi kończyć , a wiadomość którą mówisz po chwili zwala mnie z nóg.
-Jestem w ciąży.-mówisz
-Ty mówisz poważnie?-pytam wpatrując się w twoją postać, która jest odwrócona w stronę okna balkonowego.
-Tak-odwracasz się, patrzysz mi w oczy. Widzę w nich łzy, strach. Ale przed czym?
-To znaczy że będę tatą?-pytam nadal nie dowierzając, a ty tylko kiwasz głową potwierdzająco.
-To najwspanialszy prezent jaki kiedy ktokolwiek dostałe.-podchodzę i cie przytulam po czym zatapiam się w twoich ustach o smaku świeżej malinki, takiej prosto z krzaczka. Są cudowne tak jak zawsze. Odrywasz się i patrzysz na mnie. O co chodzi? A ty jakby czytając mi w myślach odpowiadasz;
-A studia, chciałam studiować, co teraz?-pytasz
-Poradzimy sobie kochanie, damy radę.-pocieszam cię, a ty tylko się blado uśmiechasz. Nie martw się skarbie damy radę.
-Spokojnie będziesz studiować, tylko zaocznie-dodaje po chwili.
-Maciuś, ale ja po ciąży będę gruba i brzydka-mówisz po chwili milczenia, a mi ręce opadają czy te baby(czytaj kobiety) zawsze muszą wynaleźć jakiś problem?
-Nie mów tak, będę cie kochał pomimo wszystko. Ten dzidziuś jest owocem naszej miłości. Chcesz Go, prawda?
-Oczywiście, ja je Kocham-odpowiadasz, a ja się śmieje, a ty pytasz.
-Z czego się śmiejesz?-pytasz zaciekawiona.
-Bo rano powiedziałem Klimkowi, że w przeciwieństwie do niego nie będę miał nieślubnego dziecka, a wyszło jak wyszło.
-To źle?
-Nie, to jest piękne-całuje cię lekko w skroń kończąc nasz monolog.